Ushiku Daibutsu

Gigantyczny pomnik Buddy w prefekturze Ibaraki

11/5/2022

   W jednym z poprzednich postów wspomniałem wam o nie-popularnej prefekturze Ibaraki. Dzisiaj chciałbym wam przybliżyć jedną z jej atrakcji! W ciągu ostatniego roku odwiedziłem parę ciekawych miejsc, a do wszystkich dotarłem rowerem, tak więc przy okazji napiszę nieco więcej o rowerach.

   Jakiś czas temu zdążyłem już napisać co nie co o rowerach w Japonii, jednak, oczywiście było tego niewiele. Rowery są w Japonii szalenie popularne wśród wszystkich grup wiekowych i zawodowych. Jak by nie patrzeć, jest to zdecydowanie najtańszy środek transportu, w dodatku nie generujący zanieczyszczeń. Co więcej rowerem dużo łatwiej zaparkować niż samochodem czy nawet motorem. Jest to chyba jeden z największych atutów rowerów, w szczególności w miastach takich jak Tokio, gdzie do posiadania samochodu jest potrzebne zaświadczenie mówiące o tym że posiadamy już miejsce parkingowe dla pojazdu! Oczywiście, tak jak w Polsce, spotkać można wiele różnych rodzajów rowerów - miejskie, górskie, crossy, kolarki... I to właśnie pierwsza kategoria rowerów jest najbardziej popularna. Nie ma co ukrywać - są zazwyczaj dużo tańsze od innych modeli, często posiadają koszyk który jest wygodny zarówno dla dzieci, które mogą w niego włożyć swój plecak, jak i dla dorosłych wiozących zakupy ze sklepu. Ja sam posiadam właśnie taki typ roweru. Prawdę powiedziawszy, kiedy mieszkałem w Polsce, nie byłem w stanie docenić tego jak wygodne rowery miejskie potrafią być. Jednak... może jest to po prostu związane z faktem że w Polsce dużo częściej zdarzają się kradzieże rowerów i raczej nie miałem ochoty jechać rowerem po zakupy, czy zostawiać go przy uczelni/biurze. Obecnie, zjawisko kradzieży rowerów jest w Japonii w zasadzie marginalne. Sam się o tym przekonałem kiedy pewnego dnia przez roztargnienie zostawiłem swój rower z otwartą linką zabezpieczającą. Po paru godzinach pracy, nadal był na swoim miejscu. Jeszcze lepszym przykładem jest rowerownia w moim obecnym miejscu zamieszkania. Jest to po prostu zadaszona wiata pod którą wszyscy zostawiają swoje rowery. I nie posiada żadnych drzwi czy bramy. Nie ma też ogrodzenia. Rowery stoją sobie w spokoju. Mimo to - istnieją oczywiście pewne środki bezpieczeństwa. Rowery posiadają numery seryjne które należy zarejestrować na policji (w zasadzie nie jest to sprawa dowolna, a obowiązek!). No, ale chyba trochę odszedłem od głównego tematu. 

   Jedną z dobrze znanych atrakcji prefektury Ibaraki jest Ushiku Daibutsu. Jest to najwyższy w Japonii ( i jeden z najwyższych na świecie!) posąg Buddy. Konstrukcja jest wykonana z brązu i mierzy 110 metrów wysokości. Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć ten pomnik podczas podróży z lotniska Narita. Już wtedy robił niesamowite wrażenie, między innymi przez to że okolica w której stoi posąg jest pusta i płaska - nie ma w pobliżu innych dużych budowli ani dużych wzniesień. Przez to pomnik jest widoczny już z daleka. Przez dłuższy czas zastanawiałem się nad tym w jaki sposób mógłbym do niego dojechać rowerem. Nie prowadzą do niego żadne ścieżki rowerowe, a jak kiedyś już pisałem, z jakiegoś powodu google nie wyznacza tras rowerowych w Japonii. Moje planowanie oparło się głównie na sprawdzaniu jak droga wygląda na podglądzie street view. Wniosek był prosty - najlepiej poruszać się tak, jakbym chciał dojść tam pieszo.

   Muszę przyznać że moja trasa może niekoniecznie mogła by zostać uznana za najbardziej bezpieczną. Nie chodzi tu o sam fakt że w wielu miejscach musiałem jechać po drodze. Większym problemem okazała się przydrożna roślinność. Bujnie rosnące krzaki i drzewa bardzo często zasłaniały widok. Jeśli wjechałbym w taki zakręt a za mną pojawił by się samochód, mogło by istnieć niebezpieczeństwo że kierowca mógłby mnie zahaczyć. Na szczęście, nic takiego się nie stało i pomijając to, jadąc mogłem podziwiać sielankowy krajobraz japońskiej wsi. Jeśli chodzi o jazdę rowerem w takim terenie, sprawa wygląda dość podobnie jak w Polsce. Rowerzysta powinien korzystać drogi a nie chodnika, jednak pomiędzy wsiami chodników zazwyczaj i tak nie ma. Częściej istnieje po prostu nieco szersze pobocze. Skoro już jesteśmy przy sprawach związanych z bezpieczeństwem na drodze. Dla dorosłych kaski nie są obowiązkowe i faktycznie, wiele osób ich nie posiada. Jednak jest to obowiązek dla dzieci! Każde dziecko jadąc na rowerze powinno mieć założony kask, który tak naprawdę jest wielofunkcyjny - bowiem ma chronić również w wypadku trzęsień ziemi. Myślę że jest to dobra inicjatywa, gdyż później tacy dorośli może nawet z przyzwyczajenia będą jeździli z kaskiem na głowie. A wracając do mojej podróży...

   Po jakimś czasie jazdy w oddali dostrzegłem zarysy figury. Moja pierwsza myśl była taka że „wydaje się mniejszy niż na zdjęciach”. Oczywiście było to myślenie jak najbardziej błędne, gdyż byłem oddalony od Buddy jeszcze o jakieś parę kilometrów. Uświadomiłem to sobie dopiero po paru minutach jazdy. Zorientowałem się, że wcale tak szybko się nie zbliżam do miejsca docelowego.

Kiedy w końcu znalazłem się u celu, miłym zaskoczeniem było to że park w którym znajduje się Ushiku Daibutsu posiada parking dla rowerów. Tego dnia, oprócz mojego, znajdował się tam tylko jeden rower. Zdecydowana większość osób przyjechała samochodami. Po zakupie biletu ruszyłem prosto do monumentu. Stojąc u podnóża pomniku (w zasadzie to mógłbym powiedzieć u stóp Buddy), musiałem się mocno odchylić w tył żeby móc zobaczyć go w całości.Dobrym pomysłem jest to, że środek Ushiku Daibutsu nie jest pustą przestrzenią! Znajduje się w niej muzeum oraz kaplica. Tak jak w wielu buddyjskich świątyniach, także i tutaj, wchodząc należało ściągnąć buty. Wejście prowadzące do windy robi ciekawe wrażenie - chociaż po części było to spowodowane tym że tego dnia słońce świeciło dosyć mocno, a w środku panował mrok. Na paru postumentach znajdowały się niewielkie figurki buddy, a w tle leciała łagodna muzyka. Muzeum zawierało różne szczegóły dotyczące powstania pomnika. 

Ciekawie było móc zobaczyć jak postępowała jego budowa. Można było również stanąć obok kopii palca u nogi, który był wysokości dorosłego człowieka. Do sanktuarium należało wjechać windą. Najwyższe piętro zawierało parę wąskich okien (znajdują się one na wysokości klatki piersiowej Buddy), co ponownie pozwoliło zrozumieć jak wysoki jest ten monument. Niższe piętro, które było właściwą świątynią było osobliwe. Okrągłe pomieszczenie było pokryte półkami - sięgającymi od podłogi do sufitu. W każdej wnęce znajdowała się jedna figurka oraz tabliczka z informacją kto jest jej fundatorem. Na jeszcze niższym poziomie można było znaleźć obrazy z różnymi sentencjami, oraz poduszki które pewnie były przeznaczone do medytacji/modlitwy.

Po wyjściu z wnętrza posągu, przysiadłem na chwilę w parku. Byłem naprawdę zadowolony z tej wycieczki. Nie chodziło tylko o zobaczenie tego ciekawego obiektu, ale również o to że jadąc rowerem zażyłem nieco ruchu. Również widoki jakimi cieszyłem się po drodze sprawiały że mogłem nieco odetchnąć od mojej codziennej pracy która jednak wiąże się ze spędzaniem wielu godzin przed ekranem. Myślę że jeśli będziecie w prefekturze Ibaraki, to warto jest zachaczyć o Ushiku i zobaczyć ten monument. Jeśli przyjedziecie samochodem - nie zajmie wam to wiele czasu. Jednak jeśli tak jak ja, zdecydowalibyście się na podróż rowerem, to w zależności od miejsca z którego wystartujecie może się to zamienić w całodniową wycieczkę, pełną sielskich wiejskich widoków.