Odori Kouen
Odori Kouen

Wyprawa na Hokkaido cz. 3

Sapporo - stolica Hokkaido

1/16/2022

Kolejnym punktem mojej podróży było Sapporo - stolica regionu i piąte największe miasto w Japonii. Nie ukrywam, jednym z głównych powodów aby tam pojechać była bliskość lotniska. Dzięki temu mógłbym łatwiej powrócić do domu. Kolejnym powodem był fakt że miasto jest domem browaru o takiej samej nazwie - Sapporo. Na miejsce przyjechałem pociągiem, jednak żeby dostać się do hotelu musiałem skorzystać z metra. System ten w niczym się nie różni od tego który istnieje w Tokyo, tak więc dosyć szybko znalazłem się na właściwej stacji - Susukino (すすきの). Czekał mnie tam pierwszy od dłuższego czasu szok kulturowy. A wszystko przez to że wcześniej nie sprawdziłem informacji na temat tego miasta...
Wychodząc z podziemnej stacji metra, pierwsze co rzuciło się w oczy to masa ekranów oraz neonów reklamowych. Nie było to nic czego nie można się spodziewać. W końcu wiele miejsc tak wygląda - choćby Akihabara lub Shibuya. Jednak po dwóch minutach marszu zorientowałem się że coś jest nie tak. Reklamy były, tak jakby... inne. Wiele z nich przedstawiała... lokale dla dorosłych. Im dalej szedłem, tym większe było moje zdziwienie. Nie minęło pięć minut a naliczyłem ponad dwanaście tego typu obiektów. Niektóre to był po prostu "bary z damską obsługą". Inne reklamowały się jako gabinety masażu lub centra zdrowia. W każdym bądź razie po wcześniejszym pobycie w małym, cichym górskim miasteczku, zetknięcie się z tym było mocno niespodziewane. Dopiero później, na spokojnie przeczytałem że przez przypadek znalazłem się w dzielnicy czerwonych latarni.
Zanim trafiłem do hotelu nieźle się zmachałem. Ulice i chodniki może i były odśnieżone, jednak to nie zmieniało faktu że przykrywała je warstwa lodu. O poślizgnięcie się było bardzo łatwo...

Dzielnica susukino
Dzielnica susukino

Dzielnica Susukino o poranku. Jak widać, pomimo że jest to duże miasto, śniegu jest niemało a służby nie zawsze nadążają za odśnieżaniem...

Obywatelu obsłuż się sam...
Obywatelu obsłuż się sam...

Na ulicach często można spotkać takie pojemniki na worki z piaskiem. Każdy może sam ich użyć, jeśli stwierdzi że jest zbyt ślisko...

Ulica pełna śniegu...
Ulica pełna śniegu...

Nieważne jakie to miasto - śnieg w mieście nigdy nie robi aż tak dobrego wrażenia jak w górach. Idąc taką ulicą można na chwilę zapomnieć że się jest w Japonii.

Po zakwaterowaniu się w hotelu i chwili odpoczynku przyszedł czas na spacer po mieście oraz znalezienie miejsca gdzie mógłbym zjeść jakiś obiad. W kwestii jedzenia na Hokkaido nie można narzekać - tutejsze dania są uważane za jedne z najlepszych w całej Japonii a ja się z tym zdaniem zgadzam. Tak więc przebywając w Sapporo możemy wybrać się na Sapporo Ramen (Miso Ramen), spróbować Genghis Khana, poszukać czegoś ciekawego na targu rybnym, czy zjeść pysznego kraba. Mój pobyt w mieście ograniczał się jedynie do trzech dni, tak więc postanowiłem spróbować wszystkiego po kolei. Pierwszego dnia wybrałem się w poszukiwaniu restauracji serwującej ramen. W tym celu udałem się do poprzednio odwiedzonej dzielnicy susukino w której znajduje się „ulica ramen”, której nazwa bierze się oczywiście z licznych oryginalnych restauracyjek. Po krótkim spacerze znalazłem się w lokalu który reklamował się specjalizacją w Miso Ramen (oczywiście nie było to jedyne takie miejsce...). Sapporo Ramen różni się tym od zwykłej wersji dania tym że jest przygotowane na bazie zupy miso zamiast bulionu. Zupa ta była smaczna, jednak miałem wrażenie że jest dużo bardziej tłusta od zwykłej wersji.
Dopiero po posiłku poczułem zmęczenie podróżą. Hotel w którym się zatrzymałem wyróżniał się tym, że posiadał własny onsen - czyli gorące źródła.
O onsenach można pisać wiele - jednak w tej chwili ograniczę się do minimum, a temat rozwinę w innym czasie. Japońskie gorące źródła zazwyczaj są przedstawiane nie tylko jako miejsce do relaksu. Dzięki wysokiej zawartości minerałów w wodzie, przypisuje się jej różne właściwości lecznicze. Nic dziwnego że onseny są bardzo popularne - zarówno wśród miejscowych jak i turystów. Jednak... tak jak wszystko w Japonii, również posiadają swój zestaw reguł których należy przestrzegać. Najbardziej wrażliwym punktem jest fakt, że do gorących źródeł należy wejść zupełnie nago! Na pocieszenie dodam, że jest to dużo mniej straszne niż się wydaje - Japończycy zupełnie nie zwracają na to uwagi, gdyż są do tego przyzwyczajeni od dziecka. Nikt się nie gapi, a wręcz każdy stara się uciekać wzrokiem od drugiej osoby. Oczywiście, w moim przypadku pierwsza próba skorzystania z onesnu była bardzo dla mnie stresująca. Jednak kiedy już się przemogłem, okazało się że nie dość, że niepotrzebnie się martwiłem, to jeszcze relaks jaki zapewniało wygrzanie się w ciepłej wodzie znacząco wynagradzał te parę chwil wstydu.
Kolejny dzień w Sapporo poświęciłem w całości na zwiedzanie. Pierwszym punktem do którego się udałem, był Park Ōdōri (大通). Jest to wąski i prostokątny park rozciągający się na półtora kilometra. Sama nazwa znaczy „wielka ulica”. Jest to też miejsce w którym w Lutym co roku odbywa się spektakularny festiwal rzeźb lodowych. Niestety na tą atrakcję przybyłem za wcześnie. Na szczęście, w parku znajduje się również wieża telewizyjna - Sapporo TV tower. Jest to konstrukcja bliźniacza do Tokyo Tower ( nie mylić z Tokyo Skytree!). Wieża jest wysoka na 147 metrów oraz posiada taras obserwacyjny (na wysokości 90 metrów).

Co tu dużo mówić - widok na panoramę miasta jest zachwycający. Będąc tam również poznałem maskotkę tej atrakcji... a w zasadzie całą ich rodzinę, gdyż Sapporo TV tower posiada nie jedną lecz aż sześć maskotek. Jest ojciec, matka, synek i córka oraz babcia i dziadek wieże telewizyjne. Może to dziwić ale maskotki te (podobnie jak Godzilla w Tokyo), otrzymały obywatelstwo miasta!

Maskotki Sapporo TV Tower
Maskotki Sapporo TV Tower
Sapporo TV tower
Sapporo TV tower

Wieża telewizyjna, oraz cała rodzina maskotek wraz z opisem osobowości... to się nazywa pomysłowość!

Kolejnym ciekawym miejscem które odwiedziłem była najstarsza w Japonii wieża zegarowa. Budynek choć niewielki, od razu rzuca się w oczy gdyż zupełnie odstaje od otoczenia. Nic dziwnego, ta drewniana konstrukcja została zbudowana w 1878 roku we współpracy z ówczesnym rządem amerykańskim. Jest najstarszym budynkiem w mieście, a oryginalny zegar, zamontowany w 1881 roku wciąż odmierza czas. Wewnątrz budynku jest urządzone muzeum, część jego zasobów jest prezentowana zarówno po angielsku jak i japońsku. Na piętrze można przyjrzeć się pracy mechanizmu oraz obejrzeć film dokumentalny opowiadający o tym jak wszystko funkcjonuje. Wizyta w wieży zegarowej nie zajmuje dużo czasu - sam budynek jest mały a muzeum zajmuje tylko trzy pomieszczenia (górne piętro budynku to jedno pomieszczenie). Bilet wstępu nie jest drogi - kosztuje tylko 200 jpy, co wynosi około 7 złotych, dlatego warto zajrzeć do środka (choćby po to aby się ogrzać jeśli zwiedzacie zimą!).

Dzięki bliskości parku, wieży telewizyjnej oraz wieży zegarowej, wciąż miałem mnóstwo czasu na dalsze zwiedzanie. Mój wybór padł oczywiście na browar Sapporo, w którym miałem nadzieję załapać się na degustację świeżego piwa. Browar mogłem dostrzec z oddali kiedy byłem na wieży telewizyjnej, tak więc wiedziałem w którym kierunku powinienem iść. Jednak nawet gdybym tego nie wiedział, nawigowanie po Sapporo jest niezwykłe łatwe. Przez to że jest to wciąż młode miasto - prawa miejskie otrzymało dopiero w 1922 roku, zostało zaprojektowane inaczej niż starsze ośrodki. Ulice tutaj układają się w siatkę, na wzór miast Amerykańskich. Wystarczy raz spojrzeć na mapę, a następnie jedynie liczyć mijane skrzyżowania...
Ruszyłem w drogę, i wkrótce (no może to złe określenie, marsz zajął mi pół godziny) znalazłem się na miejscu. Jednak o browarze, oraz innym miejscu - górze Moiwa opowiem już w kolejnym wpisie.

A na koniec jeszcze parę zdjęć!