Podróż shinkansenem
O tym jak wygląda podróż szybką koleją
- W Październiku jedziesz z nami do Sato - oświadczył mi mój szef. Trochę się zdziwiłem, gdyż w czasie kiedy mi to mówił nic nie zapowiadało spadku zarażeń, jednak w gruncie rzeczy się ucieszyłem. W prawdzie to podróż służbowa ale zawsze - podróż! Dużo później spojrzałem na mapę. Podróż zapowiadała się na całkiem długą, ponad 600 kilometrów do pokonania. Jednak co to takiego, jeśli dysponuje się shinkansenami? No właśnie. Szybka kolej czyli shinkansen (新幹線) będzie głównym tematem dzisiejszego wpisu. Myślę że to słowo mogło obić się wam o uszy, gdyż te pociągi są słynne na całym świecie. W języku angielskim są również nazywane super-eskpresami. Nazwa jak najbardziej zasłużona, gdyż taki pociąg potrafi rozpędzić się do dobrych 320 km/h. Ale wszystko po kolei...
Jeszcze zanim wsiądzie się do shinkansena, oczywiście należy dostać się na odpowiednią stację. Jako że to była podróż służbowa, na szczęście byli ze mną koledzy z pracy. Mogłem po prostu za nimi podążać i rozejrzeć się po drodze. Nie ma co ukrywać, stacja Tokyo Ueno zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Miejsce to, przywodziło mi w większej mierze lotnisko niż dworzec kolejowy. I jak głupio by to nie zabrzmiało, to był dopiero mój pierwszy raz na stacji kolejowej w Japonii (niestety skutek pandemii...). Tak więc wszystko ciekawiło... jednak ze względu na bardzo ciasno upakowany program podróży, nie miałem okazji się wszystkiemu przyjrzeć, ani zrobić zdjęć (liczę na to że wkrótce to mi się uda!). Co mnie trochę zdziwiło to system biletowy - działa podobnie jak metro. Bilet jest kasowany przy wejściu na peron, a podczas jazdy pociągiem nikt go nie sprawdza. Oddaje się go dopiero przy wychodzeniu na stacji końcowej. Działa to o tyle dobrze, że podczas podróży miałem dwie przesiadki, a wszystko było w ramach tego samego biletu.
Każdy z shinkansenów nosi własne imię. Te którymi ja jechałem nazywały się Hikari (ひかり) - co po polsku znaczy „Światło”; oraz Nozomi (のぞみ) - nadzieja/życzenie. Pociąg z zewnątrz wygląda wspaniale, jednak to co mnie absolutnie kupiło (oprócz ogromnej prędkości oczywiście), to sposób w jaki są ułożone siedzenia w pociągu. Fotele są wygodne a miejsca na nogi jest pod dostatkiem - mogłem swobodnie się wyciągnąć. Podróż przebiegała bez problemów. Jak już wcześniej wspomniałem, nie napotkamy kontrolerów, jedynie pracowników sprzedających posiłki. Jedyną wadą jaką napotkałem, było to że pociąg jedzie tak szybko, że czasami ciężko było wykonać dobre zdjęcie.
Różnorodny krajobraz Japonii... niestety uchwycenie co ciekawszych miejsc z okna pociągu jest trudne...
Jak już wcześniej wspomniałem, plan podróży był bardzo ciasno ułożony - przerwy w przesiadkach pomiędzy pociągami i autobusami wynosiły dwie do pięciu minut! Widząc to wątpiłem że uda nam się przejechać całą trasę bez problemu. Jednak, jak się okazuje - Japońska komunikacja działa perfekcyjnie. Każdy przyjazd oraz odjazd był o wyznaczonej godzinie. Godna pozazdroszczenia punktualność!
Super-ekspresy są przyjazne dla turystów - komunikaty pojawiają się zarówno po Japońsku jak i po Angielsku, tak więc nie ma strachu że przegapi się swoją stację. W tym momencie warto również wspomnieć o JR Pass - karcie pozwalającej podróżować dowolnymi pociągami przez wybrany okres (od 7 do 21 dni). Jest to oferta skierowana tylko i wyłącznie dla turystów. Polecam zapoznać się ze szczegółami np.: na tej stronie: https://sklep.koleo.pl/p/japan-rail-pass/ lub https://www.lottravel.com/japan-rail-pass/ . Ceny takich przepustek mogą wydawać się wysokie... dopóki nie spojrzymy na ceny pojedynczych przejazdów shinkansenem. Przykładowo bilet w dwie strony na trasie Tokyo - Himeji wynosi około 28000 ¥ czyli około 960 złotych!
A co z innymi środkami transportu? Ceny ogólnie nie wydają się być specjalnie wysokie. Przejechanie 60 kilometrów pociągiem lub autobusem kosztuje około 1300¥ czyli 40 złotych (oczywiście jest to cena przybliżona... w zależności od regionu może się różnić). Zanim moja podróż się rozpoczęła, współpracownicy namówili mnie abym zaopatrzył się w kartę Pasmo. A cóż to takiego jest? Nic innego jak przedpłacona karta zbliżeniowa którą można wygodnie płacić za przejazd pociągami/autobusami lub nawet w niektórych sklepach! Oczywiście w tym momencie pojawia się pytanie, czy nie można by po prostu użyć karty płatniczej? :) Niestety karty bankowe obsługujące płatności zbliżeniowe nie są aż tak popularne jak w Polsce. W dodatku, uważa się że Pasmo jest bezpieczniejszą opcją - co w sumie jest racją. Przecież na takiej karcie nie trzyma się całych swoich oszczędności, a jedynie niewielkie kwoty aby odbyć spokojną podróż od czasu do czasu, tak więc w razie zgubienia karty, nie trzeba się bardzo przejmować. Inną kwestią jest fakt, że Japonia jest krajem wyjątkowo bezpiecznym, i jeśli tylko karta jest imienna (kartę pasmo można kupić w dwóch wariantach - zarejestrowaną czyli imienną, oraz bez rejestracji), jest całkiem prawdopodobne że po zgubieniu byśmy ją odzyskali. W zasadzie pasmo jest wygodną opcją - jako że w autobusach płatności za przejazd dokonuje się przy wysiadaniu, płacąc tego typu kartą możemy uniknąć denerwującego grzebania w portfelu i wstrzymywania innych pasażerów...
Dwa spojrzenia na Tokio z okna autobusu...
Podsumowując - shinkanseny są wspaniałym, lecz niekoniecznie tanim środkiem transportu. Na pewno, przy okazji pobytu w Japonii warto z nich skorzystać chociaż raz, żeby się samemu przekonać jak to wygląda. Tym nie mniej, inne środki komunikacji publicznej działają równie dobrze, a punktualność o której zawsze słyszałem, nie jest ani trochę zmyślona.