Kwarantanna! Cz.3
Czyli o Japonii w czasach Covidu.
Telefon zabrzęczał. Nie, to nikt ze znajomych, to Japończycy domagają się raportu. Każdego dnia, przez całe dwa tygodnie kwarantanny, dostawałem dwa-trzy powiadomienia, abym potwierdził swoje miejsce pobytu. Aplikacja oczywiście wymagała stałego połączenia z internetem, oraz w miarę szybkiej odpowiedzi. Nigdzie nie było sprecyzowane jak szybko powinienem potwierdzić swoją lokację, jednak można się domyśleć że najlepszą odpowiedzią było „natychmiast”. Działanie tej jednej aplikacji było łatwe i klarowne - po otrzymaniu wiadomości należało nacisnąć jedyny przycisk w aplikacji, który czytał dane GPS. Oczywiście, nawet taka prosta aplikacja mogła się zepsuć... Pewnego wieczora jak zwykle otrzymałem powiadomienie, jednak ku mojemu zmartwieniu - wysłanie lokalizacji było niemożliwe. Sprawdziłem ponownie. I za 5 minut. Za 15. Po pół godziny zacząłem lekko panikować. Brak odpowiedzi w prawdzie nie oznaczał natychmiastowego odebrania wizy, jednak ministerstwo zagroziło, że w przypadku braku współpracy... imię i nazwisko oraz wizerunek może zostać udostępniony publicznie. I w sumie tego się obawiałem - zostać postawionym obok przestępców za wydawało by się tak błahą sprawę.
Aplikacji niestety nie udało mi się naprawić, położyłem się spać pełen niepokoju... na szczęście, na drugi dzień okazało się że awaria była po stronie serwerów aplikacyjnych, a żadne konsekwencje nie będą wyciągane w przypadku tego jednego incydentu...
Drugą „ciekawą” aplikacją był program do śledzenia kontaktów (skanowanie obecności innych telefonów w okolicy przez bluetooth) - dzięki czemu można było sprawdzić czy się miało przypadkowy kontakt z osobą zarażoną. Sama aplikacja nie jest niczym nowym, w Polsce funkcjonuje podobne rozwiązanie. Co takiego w niej było ciekawe, to zastosowane... tłumaczenie maszynowe. Czyli po prostu stary dobry google translate. Jak wiadomo takie tłumaczenia nie zawsze są trafne i potrafią czasami dać śmieszne rezultaty. I na przykład, aby sprawdzić czy się miało bliski kontakt z osobą zarażoną, należało wybrać „Sprawdzanie zamykania kontaktów” (co miało brzmieć „sprawdzanie bliskich kontaktów”). Natomiast w sekcji rejestrowania pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa można przeczytać „Jeśli jesteś pozytywnie nastawiony do nowej korony, współpracuj z pozytywną rejestracją...”. Niby głupie ale uśmiechnąć się przy tym można :)
Jednak dość o koronawirusie - obiecałem napisać więcej o samych hotelach!
Jednorazowa piżama była miłym zaskoczeniem.
Mogło by się wydawać że hotel - jak hotel - nic nowego. Jednak w pokoju oprócz takich rzeczy jak mydło, żel, szampon i zestaw ręczników możemy również znaleźć: jednorazowe szczoteczki oraz miniaturowe tubki z pastą do zębów, szczotkę, jednorazowe maszynki do golenia, kapcie, oraz (!) jednorazową piżamę. Co więcej, nawet jeśli zostajesz w hotelu na dłużej, tak jak ja, obsługa wymieni wszystkie te rzeczy przy każdym sprzątaniu pokoju! Dzięki temu, podróżowanie po Japonii może być o tyle łatwiejsze, że wielu rzeczy nie trzeba po prostu ze sobą brać. Oczywiście, to co opisałem nie zawsze musi być regułą, i przed rezerwacją hotelu, warto się upewnić jakie dokładniej usługi hotel oferuje. Ten w którym przebywałem posiadał także inne udogodnienia: pralnię, automatyczny kantor wymiany walut, bankomaty, usługi masażysty a nawet sklep spożywczy. W przypadku tego ostatniego, początkowo miałem wątpliwości co do cen - obawiałem się że będą „hotelowe”, jednak na szczęście, okazało się że to zwykły sklep sieci Lawson, z cenami takimi jak wszędzie indziej.
Co mnie również nieco zaskoczyło to oczywiście słynne japońskie toalety, które czasami mają więcej funkcji niż można to sobie wyobrazić. Wiele modeli posiada podgrzewaną deskę sedesową, funkcję mycia, a nawet odgrywania melodii lub szumu wody jeśli ktoś czuje się niekomfortowo (dotyczy to zwłaszcza toalet w miejscach publicznych). Niektóre modele w dodatku potrafią dostosować ilość spuszczanej wody. Doprawdy, człowiek może poczuć się jakby był nieco zacofany. A skoro już o łazience... Rzeczą która również może być dla Europejczyków niecodzienna to japońskie wanny. Zarówno te w hotelach, jak i ta w moim mieszkaniu są wyposażone w system podgrzewania wody - tak aby jak najmniej marnować. Jaki to ma sens? Bierze się to w dużej mierze z innego podejścia do kąpieli. Tradycyjnie, Japończycy brali prysznic podczas którego następowało właściwe mycie i czyszczenie się. I dopiero będąc czystym - wchodzi się do ciepłej kąpieli. Podobny system funkcjonuje także w Onsenach, ale o tym kiedy indziej...
Czas mojej kwarantanny powoli dobiegał końca. Pozostawało mi jedynie wymeldować się z hotelu i zaczekać na przyjazd taksówki. Dotychczas, widziałem Japonię jak przez dziurkę od klucza. Prawdziwa przygoda dopiero się zaczęła!
Będąc na dworze mogłem w końcu odczuć tutejszy klimat. A jak wygląda pogoda w Japonii? Czym jest pora deszczowa oraz dlaczego Japończycy noszą parasole nawet gdy nie pada? O tym, opowiem następnym razem! ;)